Facebook

niedziela, 28 kwietnia 2013

mama w akcji

Będąc w piątym miesiącu ciąży zostałam zaproszona do programu "mama w akcji" prowadzonego przez portal Witalna Mama. Bardzo miła przygoda, choć przyznam szczerze... początkowo myślałam, że tak sama z siebie będę opowiadała o moich odczuciach ciążowych.
Pomyliłam się nieco, gdyż jak to w programie był scenariusz. A ponieważ odcinek miał być o pielęgnacji ciała i włosów, masażach, depilacji itp. więc wg scenariusza czasem lepiej, czasem gorzej wypowiadałam się na ten temat. :)
Pani fryzjerka w czasie nagrywania zdążyła wyprostować mi chyba pięćdziesiąt razy każdy włos. Pani makijażystka wymalowała mnie tak jak nawet na własnym ślubie wymalowana nie byłam. Powtórek było kilka i właściwie po obejrzeniu programu stwierdziłam, że niekoniecznie jest on doskonale zmontowany ze względu na wielokrotność słowa "zdecydowanie" wypuszczonego z moich ust. Chociaż prawdopodobne także, ze względu na zdenerwowanie używałam go nieświadomie właśnie milion razy? :) 
Znaleźć tu można również kilka śmiesznych wypowiedzi, które mój mąż cytuje do dziś. Ogólnie rzecz biorąc, to na Jego prośbę umieszczam cały post. Bo tak sama z siebie... trochę się wstydzę. Przypuszczam, że każdy kto ogląda siebie ma podobne odczucia do moich, ale jak ja jeszcze posłuchałam tego co mówię to jestem zawstydzona od czubka głowy po koniuszki palców. Ale... skoro B. obiecałam to tak zrobię i umieszczam także link do owego wywiadu :)


piątek, 26 kwietnia 2013

rura

Urządzenia domowe nie są straszne dla Mi. Wręcz można śmiało stwierdzić, że urządzenia domowe to jego najbardziej ulubione zabawki. Drukarka, odkurzacz, piekarnik, komputer, pralka, suszarka... Z nich wszystkich Mi najbardziej upodobał sobie odkurzacz. Długo potrafi latać z odkurzaczową rurą i udawać że sprząta. Jednakże, wczoraj wchodzę do pokoju, a Mi siedzi z rurą w ręce i szpera. Przyglądam się uważniej i widzę... jak mój Syn znalazłszy na podłodze swoją niedojedzoną chrupkę postanowił ją usunąć. Wiedząc że to własnie do rury wlatują wszystkie brudki, przykłada... ale nie działa, chrupka nie zniknęła. Co teraz? Nie myśląc zbyt długo odwraca rurę i wrzuca do niej swoją zdobycz. Takiego mamy mądrego syna. Skoro rura nie chce to On rurze pokaże jak trzeba!

środa, 24 kwietnia 2013

poranek

Każdy kto kiedykolwiek mieszkał w jednym domu z malutkim dzieckiem doskonale wie, że te śliczne istotki potrafią obudzić się o niezwykle wcześniej godzinie i postawić do pionu wszystkich domowników. Rodzina Be nie odbiega od standardu.

Po około 3, 4 pobudkach nocnych Mi budzi się zazwyczaj około
 godziny 6. 00. Zdarza się jednak, że zrobi Nam dzień dziecka i możemy pospać do 8. 00 ale zdarza się również, że o godzinie 5. 00 budzi się cały w skowronkach, skory do zabawy i Rodzice pomimo opadających powiek muszą mu towarzyszyć.

Dlatego Rodzice Be wymyślili fantastyczny sposób na rozwiązanie takiej sytuacji! Gdy dziecko wstaje tylko jedno z nich zmienia pieluchę, ubiera i idzie się bawić, a drugie w tym czasie może jeszcze przynajmniej godzinę spać dalej. Pomysł rewelacyjny tylko zastosowanie go w praktyce jest już bardziej problematyczne... bo każdy Rodzic oczywiście uważa, że to Jemu przysługuje taryfa ulgowa i może dłużej cieszyć się snem. Przyznam jednak szczerze, że ponieważ ja wstaję w nocy aby nakarmić Mi to B. najczęściej jest porannym zabawicielem.

Pobudka jest jednak dla Naszego Syna już pewnego rodzaju rytuałem, więc także ją opiszę:


wtorek, 23 kwietnia 2013

przyTulanie


Od trzech dni jesteśmy posiadaczami wspaniałego nosidełka ergonomicznego Tula! Oczywiście wypróbowaliśmy je natychmiast po otworzeniu paczuszki. My Rodzice i Mi zakochaliśmy się w nim od pierwszego wejrzenia :)
Założenie nosidełka zajmuje minutę i jest niesamowicie łatwe, a przy Naszym synku, który od czasu do czasu ma ochotę samodzielnie na własnych nogach zwiedzać świat, a nie tylko wisieć na Rodzicu, jest to niezwykle komfortowe. 

Teraz spokojnie możemy przemierzać kolejne kilometry parków i lasów nie martwiąc się o to czy podłoże pozwoli na wjechanie wózkiem :)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

jedenastomiesięczny Mi

Jak większość rodziców tak i My wyczekujemy każdej nowej umiejętności, którą nabędzie Nasze dziecię. Przez pierwsze trzy miesiące wielką radością był najdrobniejszy uśmiech i odgłos wydobyty z gardła Mi. Potem leżenie na brzuchu i trzymanie główki, łapanie zabawek, przekręcanie z pleców na brzuch i odwrotnie, przesuwanie się po podłodze do tyłu czy kręcenie się w kółko.

Oto osiągi Naszego 11 - sto miesięcznego Mi:

- czołganie się pod krzesłami i stołami
- przemieszczanie się na czworaka gdzie tylko zapragnie
- chodzenie gdzie tylko zapragnie 
- świadome wypowiadanie słów: "mama", "tata"
- klaskanie gdy usłyszy brawa np. z radioodbiornika
- klaskanie gdy ktoś powie "BRAWO!" lub "Kosi Kosi Łapci"
- naśladowanie odgłosów niektórych zwierząt i maszyn
- odpowiadanie "tak" na większość zadanych pytań 
- spanie w tysiącu różnych pozycji
- włączanie i wyłączanie różnych urządzeń
- odpowiadanie "tu" bez względu na to gdzie jest, na pytanie "Gdzie jesteś?"
-dyganie do przodu, do tyłu, na boki, ruszanie głową na wszystkie strony świata gdy tylko słyszy muzykę lub rytm np. potrafi tańczyć razem z wirującą pranie pralką
- reagowanie na znane piosenki konkretnymi ruchami bądź odgłosami wykonanymi w określonym czasie
- wrzucanie i wyciąganie zabawek do kosza, pudełka itp.
- widoczne poczucie humoru
- reaguje na swoje imię
- poproszony o zaniesienie podanego przedmiotu do wyznaczonej osoby (nie zawsze, ale często)
- wyciągnięcie całej bielizny taty lub mamy
- przełożenie całej bielizny taty do szuflady mamy i odwrotnie
- zabawa w chowanego
- sygnalizowanie, że jest głodny - nie płaczem i krzykiem - ale konkretnymi gestami skierowanymi w kierunku mamy
- sygnalizowanie, że jest śpiący przytuleniem do rodzica




niedziela, 21 kwietnia 2013

tata w akcji

Gdyby nie mój mąż nie mogłabym robić tego co robię. Od 5 miesięcy dwa dni każdego tygodnia oddaje całkowicie mnie i Mi. Ponieważ ja nie mam prawa jazdy (aż wstyd się do tego przyznać) jedzie 200 km. Gdy po ok 3 godzinach dojedziemy idę prowadzić zajęcia, a B. w tym czasie siedzi w pokoju, a właściwie w klitce i zajmuje się synem. Ja przychodzę mniej więcej co 2,5 godziny aby nakarmić Nasze dziecię. Tak spędzamy niespełna 8 godzin, następnie pakujemy się do samochodu i jedziemy 20 km aby w dogodnych warunkach spędzić noc. Rano pakujemy się do samochodu i jedziemy 20 km do mojej pracy. Tam podobnie jak poprzedniego dnia Mi i B. siedzą w klitce (chyba, że wyjdą na spacer), ja prowadzę zajęcia i wieczorem dla odmiany pakujemy się do samochodu i pokonujemy 200 km żeby znaleźć się w domu.

piątek, 19 kwietnia 2013

doradzanie, ostrzeganie

Gdy człowiek dowiaduje się, że zostanie rodzicem to spływa na niego wiele skrajnych uczuć.
Gdy inni dowiadują się o tym, że człowiek zostanie rodzicem to zaraz po gratulacjach zazwyczaj raczą go milionem dobrych rad jak to powinien się teraz zachowywać, co  robić, czuć, jak się odżywiać itp. Ale to dopiero początek. Wszystko jeszcze bardziej rozkręca się gdy dziecko pojawi się na świecie. Wtedy wszyscy najlepiej wiedzą jak zająć się nowonarodzonym.

czwartek, 18 kwietnia 2013

matczyne dylematy

Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ale po co nastawiać się, że będzie ciężko? Po co z góry zakładać, że coś będzie nie tak?
Pojawienie się dziecka wiąże się z niezwykle intensywnymi uczuciami i odczuciami przede wszystkim u Mamy i Taty. Jak wiadomo nikt nie dołącza w szpitalu instrukcji obsługi, więc na spokojnie już w domu trzeba się zapoznać i nauczyć siebie nawzajem. Nie chodzi tylko o relacje z dzieckiem, ale także relację między Mamą i Tatą. Oni też muszą nauczyć się działać w tej nowej sytuacji. 
Dzisiaj mija 11 miesięcy od kiedy Mi jest z Nami, a ja nie pamiętam jak to było wcześniej, wydaje mi się, że zupełnie nic się nie zmieniło. Wszystko działa tak jak dawniej... I bardzo mi się to podoba.


Dochodzą jedynie dylematy spowodowane tym co inni powiedzieli, pomyśleli, zrobili:

- czy nadal karmić piersią, gdy wszyscy na około odstawiają bo przecież po 6 miesiącach to niby sama woda - a moje dziecko właściwie tylko tym się żywi i wygląda na zadowolone
- czy wciskać na siłę papki, kaszki, soczki, zupki - kiedy dziecko zupełnie odmawia współpracy 
- czy pozwolić dziecku latać po domu na bosaka pomimo tego, że stopy ma czasem zimne
- czy spać z dzieckiem w jednym łóżku
- i chyba najgorsze... czy założyć dziecku czapkę kiedy na dworze jest tak ciepło ;o)

Najważniejsze wtedy jest wsparcie tego jednego Jedynego, który jest zawsze obok i doskonale wie co czuję i myślę.

środa, 17 kwietnia 2013

zabawy czas

Rok temu w kwietniu przyjechała do mnie przyjaciółka ze swoją niespełna roczną córeczką. Pogoda była przepiękna, spacerowa. Poszłyśmy na plac zabaw. I patrząc na bawiącą się małą A. zastanawiałam się jak to będzie z Mi - który już niedługo miał się pojawić na świecie.


Dzisiaj wybraliśmy się dokładnie na ten sam plac zabaw. Było cudownie. Pierwsze spotkanie z piaskiem i kamieniami. Mi był  zachwycony, że kamienie wrzucone do foremki grzechoczą, a babki z piasku które robi mama można jednym ruchem ręki zniszczyć!

wtorek, 16 kwietnia 2013

podróżowanie

Odkąd pamiętam uwielbiałam jeździć pociągiem. Lubię ten specyficzny, metaliczny zapach który uderza tuż przy wejściu do pociągu. Moi rodzice przez kilka pierwszych lat mojego życia podróżowali ze mną głównie pociągiem. Jest oczywiście w związku z tym kilka zabawnych historyjek, ale o tym może innym razem. Mąż mój natomiast odkąd pamięta zawsze podróżował samochodem i samochodem jeździć uwielbia. Mam niezwykłe szczęście, bo z pewnością po części dzięki temu mogę realizować się zawodowo. Co tydzień całą rodziną, jeździmy 200 kilometrów w jedną stronę, żebym ja mogła iść do pracy. Jestem niezwykle wdzięczna B. za to, że chce i wspiera mnie za każdym razem gdy już myślę, że te wyjazdy może nie mają sensu...
Jeździmy wszyscy w trójkę ponieważ:
- Mi jest ssakiem w pełnym tego słowa znaczeniu i nadal jego głównym posiłkiem jest mleko mamy
- B. może spędzić w przeciągu tych dwóch dni dużo czasu sam na sam z synem
- a ja nie wyobrażam sobie regularnej rozłąki na tak długi czas

niedziela, 14 kwietnia 2013

wiosna

Po długim oczekiwaniu, chyba w końcu przyszła WIOSNA. Na spacery do parków, lasów, na place zabaw  wyjadą wózki, wózeczki, spacerówki, gondole, rowerki, rowery, hulajnogi itp.
Rok temu Mi był jeszcze w środku i już powoli zaczynałam go prosić żeby jeśli może i jest na to gotowy wyszedł na świat.

 Przyglądając się wszystkim mamom, tatom, babciom czy dziadkom pchającym wózki już nie mogłam się doczekać, kiedy to ja będę dumnie taki wózek pchała i radośnie ze śpiącym spokojnie dzieckiem przemierzała kilometry parków czy lasków.

piątek, 12 kwietnia 2013

słowodźwięki

Nasz Mi każdego dnia potrafi zaskoczyć. Od kilku dni wydobywa dźwięki naśladujące zwierzę lub maszynę. Oto te, które dumni rodzice potrafią już rozpoznać:
krowa = bu
pies = a
żółw = strzał ustami "pa"
słowik = bliżej nieokreślone śśśśśśśźźźźźźź
ryba = trochę inny strzał ustami niż przy żółwiu :o)
słoń = tu
odkurzacz = buuu
pociąg = u



czwartek, 11 kwietnia 2013

Pan Sting

Już dawno zaobserwowaliśmy, że syn Nasz tak samo jak my kocha muzykę. Tata grający na gitarze jest najlepszy na smutki. Oglądanie koncertów z muzyką jazzową w roli głównej też jest mile widziane. Dzisiejszego wieczoru Mi także chciał posłuchać muzyki. Tata niestety był w pracy. Więc rola wybierającego spadła na mnie. Musiałam stanąć na wysokości zadania i znaleźć coś co mógłby wybrać Tata. A ponieważ sama zazwyczaj znajduję koncerty muzyki poważnej (z przyzwyczajenia chyba), to sprawa była utrudniona. Ale... na szczęście sam znalazł się koncert Stinga i to na dodatek z orkiestrą symfoniczną, więc i ja i Mi byliśmy usatysfakcjonowani. 25 minut obserwacji, a następnie kiwanie w przód, w tył, na boki, kręcenie głową oraz oklaski i okrzyki radości. Syn mój dał znać, że jest głodny (nadal głównym posiłkiem jest cycuś), włączyłam pauzę... i wtedy okazało się, że Mi będzie spożywał ale tylko wtedy gdy Pan Sting, gitarzyści, orkiestra i wszyscy pozostali również będą w posiłku uczestniczyli. :o)

nowa

Jestem Ela. Mama już prawie jedenasto miesięcznego Mi i żona wspaniałego B.
 W związku z tak niesamowicie szybkim biegiem czasu i tak niesamowicie dużą ilością nowych doświadczeń i wydarzeń w tym czasie się dziejących, których człowiek nie jest w stanie zapamiętać, albo zapamiętuje tylko na krótki czas. Stwierdziłam, że najlepiej będzie zapisać to co się dzieje. A przy okazji może spotkam innych, którzy podobnie jak ja
przeżywają pierwsze ząbki, kroczki, słowa...