Facebook

wtorek, 29 sierpnia 2017

patyki, jeżyny, bańki, paprocie

Świeże powietrze, las, patyki, jeżyny, bańki, paprocie. Chociażbyśmy mieli jechać tylko na godzinę kiedy jesteśmy razem, żeby podładować baterie. Żeby nie siedzieć tylko w tym naszym blokowisku. Chłopcy najlepiej bawią się oczywiście na placu zabaw, ale coraz częściej Miłosz wspomina o wyjeździe "na grzyby", "na piknik". Tylko trzeba pamiętać, żeby zawsze ze sobą mieć nosidło, inaczej wypad nawet ten najkrótszy będzie męczarnią z na pewno jednym jęczącym dzieckiem. 


















wtorek, 22 sierpnia 2017

pomocnicy

Mają to po tatusiu, tak sądzę przynajmniej, bo ja w kuchni siedzieć nie lubię.
Chłopcy uwielbiają pomagać przy gotowaniu, temu kto akurat w niej coś szykuje. Krojenie, ugniatanie, mieszanie, nie ważne co ważne żeby być razem i działać. 
Tym razem Niunia została obdarzona pomocą przy robieniu pysznej tarty! 
Oby im to zostało, żeby ich żony miały tak dobrze, jak mam ja z Bartkiem!








sobota, 19 sierpnia 2017

3 urodziny Kubusia

To był bardzo miły dzień. Kuba przeżywał go całym sobą. Dużo ludzi, dużo emocji, pyszny tort, dmuchanie świeczek, konfetti, milion słodyczy, prezentów i zabawy.
Dziękujemy!













poniedziałek, 14 sierpnia 2017

kolejkowo

Byliśmy w niesamowitym miejscu. Gliwickie Kolejkowo. Przepiękna makieta, wszystko w dwudziestopięciokrotnym zmniejszeniu. Wyeksponowane bez szyb, tak żeby dokładnie można było się przyjrzeć najdrobniejszym szczegółom. Dla dzieci było nie lada wyzwaniem, bo tak kusiło te małe rączki żeby figurki czy pojazdy złapać, ale bardzo dzielnie trzymali się zasad które ustaliliśmy jeszcze przed wejściem. 
Jeżdżące pociągi, pływający statek, policja na sygnale, miasteczko westernowe "Dzikie Gliwice", gliwicki dworzec. 
Trwająca dziewięć minut doba, zapalające się malutkie latarenki kiedy główne światło przygasa. Piękny efekt. 
Ja jestem ogromnie zauroczona tym miejscem.

Drugim punktem naszej wycieczki była Manufaktura Słodyczy w Żarkach gdzie chłopcy obserwowali jak produkuje się cukierki od momentu kiedy cukier jest jeszcze w formie płynnej, przez dodawanie barwników i aromatów, wyrabianie masy cukrowej, aż do momentu a na końcu własnoręcznie uformowali swoje lizaki.

Takie rodzinne dni bardzo lubię i cieszę się, że mamy na nie czas.