Facebook

niedziela, 29 stycznia 2017

Antonina - 1 miesiąc

Tosia to bardzo przytulaśna dziewczyna. Potrzebuje bliskości. Dużo krzyczy, mało śpi, ale gdy już śpi to wie, że najlepszy sen jest zawsze przy mamie. Nasz kochana kruszyna.


















czwartek, 26 stycznia 2017

odsmoczkowanie smoczkoholika

Jak niemożliwe stało się możliwe. Czyli jak to się stało, że Kuba już nie używa smoczka?!
Są dwa wyjścia, albo totalny przypadek, albo po prostu chłopak do odsmoczkowania się dorósł. Nie wiem która opcja jest lepsza, najważniejsze że już po wszystkim.

A było to tak.
Ci którzy są z Nami od dawna wiedzą, że Kuba był chyba największym maniakiem smoczka jakiego ziemia widziała. Najchętniej korzystałby z trzech, jednego w buzi i dwóch w rękach. Mógł z niego korzystać non stop i wyciągać tylko do jedzenia. Martwiliśmy się bardzo, ale zabranie smoczka wiązało się z absolutną tragedią i potwornym cierpieniem Kuby. Utrudnieniem był fakt korzystania ze smoczka przez Mikiego, a to oznaczało że Kuba kiedy tylko chciał zabierał go młodszemu bratu. Więc czekaliśmy.
Od dłuższego czasu staraliśmy się obu chłopcom zabierać smoczek i dawać im np. tylko do spania czy w bardzo kryzysowym momencie. Ostatnie kilka tygodni siedzimy w domu zmęczeni chorobami. W domu były trzy smoczki, z jednego korzystał Miki, a z pozostałych dwóch głównie Kuba i właśnie w tych dwóch zrobiły się małe dziurki. Tak same z siebie, po prostu je chyba Kuba musiał zębami nadwyrężyć. I pierwszego dnia bardzo mu to przeszkadzało więc trzymał smoczek tylko w ręce. Następnego dnia porozrywał go i wyrzucił do kosza na śmieci. Drugi smoczek zaginął. Nikt go nie szukał. 
Obecnie minął piąty dzień bez smoczka. Kuba czasem sobie o nim przypomina i przynosi smoczek Mikiego żeby sobie go chociaż podotykać, ale poproszony o oddanie po chwili odkłada go na półkę. 
W nocy dopóki nie przeniesie się do naszego łóżka budzi się częściej niż wcześniej, więc tęskni za smoczusiem.
Uważam, że jest bardzo dzielny, szczególnie zważając na to jak bardzo był do smoczka przywiązany.

Ogromnie się cieszymy. Tym bardziej, że wyszło to tak samo z siebie, naturalnie, bez wymyślania historyjek, bez spazmów, rozpaczy i wielkich afer.
Kuba ma już 2 lata i 6 miesięcy, to sporo jak na korzystanie ze smoczka, jednak to nie umniejsza faktu, że jestem z niego bardzo dumna.


















czwartek, 12 stycznia 2017

kura domowa

Nie pamiętam ile czasu po pierwszym porodzie wyszłam z domu. Ale wiem, że łatwo mi nie było. Byłam w pełni otwarta na dziecko, ale bardzo zamknięta na świat zewnętrzny. Teraz jak o tym myślę, to mam wrażenie że tworzyłam taką klatkę ja i dziecko i nie chciałam żeby do nas zbliżali się inni, poza Bartkiem. Ta zaborczość powoli malała i chyba około pół roku po porodzie już byłam w stanie funkcjonować w miarę normalnie. Nie chciałabym tego przechodzić jeszcze raz. 
Po pojawieniu się Kuby czy Mikołaja, nie miałam czasu na rozczulanie się nad sobą, bo musiałam myśleć o straszakach. Moje potrzeby były gdzieś tam z tyłu. Typowa kura domowa. Byłam skoncentrowana tylko na dzieciach i na ich potrzebach. 

Od kilku miesięcy regularnie wychodzę z domu. Odważyłam się na skorzystanie z pomocy opiekunki kiedy z Bartkiem chcemy wyjść razem. I chyba była to jedna z najlepszych decyzji. Bałam się  w sumie sama nie wiem czego. Może, że ktoś z poza rodziny sobie nie poradzi, albo nie zapewni im takiej opieki jakiej bym oczekiwała... Znaleźliśmy wspaniałą osobę, której ufamy, a to jest najważniejsze. 

Mam trójkę dzieci. Mam dla nich czas. Mam czas dla męża. Mam czas dla siebie. Mogę intensywnie rozwijać swoją pasję. Jestem szczęśliwa. 











poniedziałek, 9 stycznia 2017

beautiful day

Zwykły dzień. Piękny słoneczny zimowy dzień. Taki kiedy śnieg pod stopami przyjemnie chrupie, a słońce ogrzewa twarz pomimo mroźnego powietrza. Po prostu wymarzona zima, taka jakiej dawno nie było, a jaką właśnie będąc dzieckiem chciałoby się widzieć, przeżyć. Zima która pozwoli na zmarznięte stopy od śniegu który wpadł przez spacery po głębokich śnieżnych zaspach, policzki czerwone od mrozu, a ręce w przemoczonych rękawicach. Saneczkowe szaleństwo, wojny kulkowe, lepienie bałwana.
Ja tak pamiętam zimę, i chciałabym żeby moje dzieci tez ją tak zapamiętały.