Facebook

środa, 30 kwietnia 2014

kwiecień

Kwiecień był dla nas bardzo dobry. Był miesiącem w którym nastąpiło wiele Miłoszowych "pierwszych razy" a skupienie Jego uwagi na czymś trwa już dużo dłużej niż minutę. Kwiecień był też miesiącem dużego zaangażowania w to co syn  nasz robi.

Mamy więc za sobą pierwsze uważne słuchanie czytanej bajki, pierwsze zbudowane ze wszystkich dostępnych klocków wieże, pierwsze loty samolotem, pierwsze samodzielne baniek dmuchanie, pierwsze owadów szukanie, pierwsze zasypianie we własnym łóżeczku, a także pierwsze nocy przesypianie.

A tym co najbardziej nas każdego dnia zaskakuje i przyprawia o ciche wybuchy śmiechu jest to, że kwiecień był również miesiącem powtarzania wszystkiego co tylko dzieć nasz gdziekolwiek usłyszał. 



wtorek, 29 kwietnia 2014

konkurs wiosenno urodzinowy

Kochani.
Od pewnego czasu dla relaksu i może też dla oderwania się od spraw dnia codziennego i może też troszeczkę dla poczucia mini artystycznego spełnienia zdobię metodą scrapbookingu na przykład albumy. I taki właśnie wykonany przeze mnie specjalnie dedykowany album chciałabym komuś z Was ofiarować w podziękowaniu za to, że tu ze mną już prawie rok jesteście. 

Bardzo serdecznie chciałabym Was zaprosić do udziału w konkursie wiosennym. 

1. Udostępnij publicznie plakat konkursowy.
2. Polub Życie Be
3. Wyślij do nas jedno swoje (takie do którego masz prawa) zdjęcie (może być 3 zdjęciowy kolaż) na którym pokażesz jak wiosną wspaniale można się bawić na świeżym powietrzu: mama, tata, babcia, dziadek, ciocia, wujek, synek lub córeczka, wszystkich naraz, pojedynczo albo w małych grupach. Najważniejsze żeby było rodzinnie wesoło, kolorowo i poza domem pod adres: zycie.be@wp.pl (podpisz pod zdjęciem kto na nim się znajduje i kto wysyła)
4. Zwycięzcę wybierzemy my: Tata Be, Mama Be oraz Mi.
5. Konkurs trwa od 29. 04 - 18. 05
29 kwietnia (dzień rodzin cioci Karoliny) - 18 maja ( czyli do dnia drugich urodzin Mi).

Jeżeli ktoś będzie miał ochotę, to oczywiście niezwykle ucieszymy się, z każdego miłego urodzinowego słowa (zostawionego w komentarzu na FB czy pod tym postem lub wysłanego przy okazji wysłanego zdjęcia) przeznaczonego dla Mi i Cioci Karoliny :)


A poniżej przedstawiam kilka zdjęć moich skromnych mini artystycznych wyczynów:











poniedziałek, 28 kwietnia 2014

podział na role

Wyobraźnia - coś niezwykłego, coś co pozwala pokolorować nasze zwykłe życie na wiele przepięknych kolorów. U dzieci, ale myślę że też jest wielu dorosłych u których jest rozwinięta na poziomie mistrzowskim.
I uważam, że jest to wspaniały dar.

U Miłosza przygoda z wykorzystywaniem wyobraźni zaczęła się niedawno. A może już wcześniej się zaczęła, tylko teraz potrafi nam ją pokazać?
Póki co są to takie proste rzeczy, ale jakże rozczulające.
Na chwilę obecną syn codziennie przypisuje nam role:

- Tata Koala, Mama Panda, Ja Grizzli

albo

- Ja Kjuik, Tata Myka, Mama Niał

ale także

- Mama Dżok, Ja Peppa; Mama tutu, Ja bemben

Ustawione na sobie kilkanaście klocków to dom, a wrzucone do kubła kinder niespodziankowe jaja to przepyszne ciasto.

Nie pamiętałam, że w taki sposób można spędzać większość dnia i bawić się przy tym wyśmienicie. I prawdę powiedziawszy ogromnie się cieszę, że mogę się tym cieszyć i odkrywać na nowo.

Lubię obserwować gdy Mi wymyśla rożne rzeczy sam z siebie i bawi się nie potrzebując nikogo obok, lubię gdy woła nas i zaprasza do wspólnej zabawy która jest w pełni, tylko i wyłącznie Jego pomysłem. Lubię być częścią tego pięknego świata.







I krótki filmik dla tych którzy nie widzieli!! Pamiętajcie! Mimika po Mamusi!!!!













piątek, 25 kwietnia 2014

limeryk #1

Matka ciężarna z miasta Świętej wieży
Dzisiaj od rana bardzo się jeży.
Chciała zjeść szparagi
dostała wnet zgagi
I teraz już wie, że koli pić nie należy.



czwartek, 24 kwietnia 2014

płacz

Dzieci płaczą, to fakt oczywisty. Na początku tylko w taki sposób potrafią zakomunikować, że czegoś potrzebują, a Ty rodzicu przez jakiś czas błądzisz, chwil kilka tylko na szczęście, bo szybko zaczynasz rozumieć potrzeby swojego dziecka. Maluch rośnie, ilość jego potrzeb się zwiększa, bo wszystko chce poznać, dotknąć, zobaczyć, wypróbować, ale wprost proporcjonalnie rośnie także ilość sposobów w jaki te potrzeby ogłasza. Chociaż płacz i tak przez dłuższy czas wiedzie prym w większości sytuacji.

Z noworodkiem sprawa jest niby taka prosta, bo płacze gdy chce jeść, ma pełną pieluszkę lub jest zmęczony. I takie informacje początkujący rodzice zazwyczaj dostają od osób "doradzających". Ale czy tak faktycznie jest?
Owszem, w tych sytuacjach dziecko daje znać, ale poza nimi jest coś o czym się zapomina, coś według mnie ogromnie ważnego, jak nie najważniejszego - bliskość. Dziecko płacze bo chce się przytulić, poczuć mamę/tatę i czuć się bezpiecznie. Chce być noszone, tulone, kołysane tak jak wtedy gdy było jeszcze w matczynym łonie.
Ja pamiętam ten czas i jestem ogromnie szczęśliwa, że ufałam swoim instynktom a nie "doradcom", specjalistom od "wypłakiwania" i "wymuszania przez dziecko".
Właściwie przez rok nie wiedzieliśmy co to płacz dziecka, my słuchaliśmy potrzeb Miłosza i spełnialiśmy je bez zwłoki, a On był spokojny i zadowolony. Naokoło słyszeliśmy, że nam się trafiło takie bezproblemowe dziecko, bo jest spokojne, zadowolone i nie płacze.
Trafiło nam się oczywiście dziecko wspaniałe i idealne:

  • W wózku jeździć nie chciało, darło się w niebo głosy przez cały spacer, jeżeli musiało w nim leżeć. Chusta załatwiła sprawę doskonale, była niezbędnikiem używanym non stop, bez którego z domu nie wychodziliśmy, wózek poszedł w odstawkę. A my cieszyliśmy się spacerami nosząc syna w chuście, w późniejszym czasie zamienionej na nosidło.
  • Karmiony na każde żądanie, bez względu na to czy jadłam, sprzątałam, czy myłam się i cała mokra wyskakiwałam spod prysznica służyłam swą piersią zawsze i wszędzie nie ucząc niemowlęcia cierpliwości, każąc odczekać "bo mama musi to czy tamto". Czasami co piętnaście minut wzywanie, a każde karmienie trwające minimum pół godziny.
  • Budzące się w nocy miliard razy.
  • Spaliśmy razem w nocy, ale również w dzień jeśli była możliwość i chęć z którejkolwiek strony. Gdy była potrzeba, a często była, Mi spał albo mnie albo Bartkowi na piersi (i w dzień i w nocy).
Bliskość, bliskość i jeszcze raz bliskość. Nie można o niej zapomnieć. Kosztem domowych porządków, obiadków na czas czy innych wymyślonych "wymaganych" rzeczy. To wszystko poczeka, a dziecko? Pewnie też poczekałoby ale ile nerwów musiałoby je to kosztować? Ile łez musiałoby wylać zupełnie niepotrzebnie? Chociaż teraz możemy mu tych nerwów oszczędzić. Dostosować się do świata to nasze maleństwo z wiekiem będzie i tak musiało i nie raz będą to sytuacje niezwykle stresujące. I nie chodzi mi tutaj o "bezstresowe" wychowywanie - bo takiego nie ma, człowiek jest zbyt skomplikowany żeby przejść okres dojrzewania od narodzin do dorosłości bezstresowo, za dużo emocji nami kieruje żeby było tak cudownie - bez trudności. 
Myślę, że warto od najmłodszego pokazywać dziecku, że jesteśmy zawsze, o każdej porze może na nas liczyć i bez względu na wszystko pomagać mu przejść te wszystkie etapy wspierając. A tą ufność buduje się właśnie od początku, od narodzin.

Płacz, złość, niezadowolenie, frustracja te wszystkie emocje można ukoić i myślę, że kluczem do sukcesu będzie tu słuchanie nawzajem swoich potrzeb.




Wiem, że łatwo jest mi mówić takie rzeczy gdy posiadam jedno dziecko. Niedługo się przekonam jak jest z dwójką. Czy wszystkie nasze działania sprawdzą się przy większej ilości dzieci? Ale z pewnością się tym tutaj z Wami podzielę :)






poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Gość Specjalny

Odwiedził nas niedawno pewien super gość. Był wspólny spacer, dużo spania i leżenia na podłodze, a Mi zaprezentował nowemu koledze wszystkie swoje gwiazdorskie umiejętności (czyt. śpiewanie, tańczenie i granie na marakasie). 
Mikołaj, bo właśnie o nim mowa wykluł się z ciocinego "jaja" ( wg Miłosza właśnie tak a nie inaczej) dziewięć tygodni temu. Jest bardzo pogodnym i spokojnym bobasem, którego nie wzruszą nawet najdziksze harce i krzyki Naszego Syna. 
Dziękujemy Kochani. Było oczywiście wspaniale i życzymy sobie więcej!

















Najdroższy Nasz Mi. Za każdym razem gdy widzę z jaką delikatnością i czułością obchodzisz się z maleńkimi dzidziusiami wzruszam się ogromnie. Obserwowanie Twojego zainteresowania i chęci pomocy przy najdrobniejszych bobasowych zabiegach daje mi nadzieję na to, że gdy Twój brat pojawi się na świecie damy sobie radę bez większych problemów.

sobota, 19 kwietnia 2014

pięknie jest

Za oknami piękne słońce w związku z czym mam nadzieję, że śnieżne zapowiedzi się nie sprawdzą.
Rodzinny czas przed Nami, więc korzystajmy z niego jak najlepiej, najpiękniej można.

Życzymy Wam, aby każdy dzień wypełniony był po brzegi miłością tą Waszą do siebie nawzajem, ale także radością ze Zmartwychwstania Tego który tą miłością jest!













środa, 16 kwietnia 2014

ona

Karolina - matka chrzestna Miłosza, młodsza ukochana siostra mojego Męża. Osoba która od dziesięciu lat także dla mnie jest jak siostra ( mnie rodzice obdarowali kochanym Bratem). Wyjątkowa dziewczyna, z sercem na dłoni na której zawsze i wszędzie można polegać. Która w nocy o północy jest w pełni gotowa na pomoc, jeżeli ktoś z bliskich jej sercu takowej potrzebuje. Najbardziej rodzinny człowiek jakiego w życiu spotkałam. Każdy kto ją zna, potwierdzi, że nie da się jej nie kochać. Najlepsza, najukochańsza, najwspanialsza siostra na świecie!

Przez większość czasu tęsknimy ogromnie, bo z Ciocią dzielą nas setki kilometrów, ale to na szczęście już ostatnie pół roku!
Dlatego z okazji przyjazdu aby spotkanie uczcić, a wiadomo że o taką Ciocię trzeba wyjątkowo dbać i Naszą miłość zaprezentować szarlotkę upiekliśmy. 







Przepis na najlepszą szarlotkę na  świecie od Moje Wypieki <3

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Spotkanie Mam Blogerek

Matki Blogerki czyli Paulina  i Kamila zorganizowały wspaniałe spotkanie, na którym mieliśmy przyjemność pojawić się całą rodziną. 
Było cudownie! Masa pozytywnej energii płynąca od każdego obecnego, tego małego i tego dużego, wypełniająca po brzegi  caluteńką Kopalnię Cukierków Hanys s. c. 

Miłosz bawił się rewelacyjnie, wszystko bacznie obserwował, zrobiliśmy wspólnie lizaka, z którym przez resztę dnia rozstać się nie chciał (zjadł o zgrozo pół!) i właściwie nie dziwię mu się, bo był przepyszny. Opowieści na temat lizakowej produkcji słuchamy kilka razy w ciągu dnia, więc to najlepszy dowód na to, że Syn jest pod wielkim wrażeniem tego co widział i robił.

Bardzo dziękujemy Drogie ORGANIZATORKI!! :*

Poniżej kilka zdjęć mojego autorstwa:















A także kilka zdjęć na których się znajdujemy, autorstwa młodego zdolnego fotografa: Grzegorza Rzeźniczka