Facebook

wtorek, 30 września 2014

zawsze

Pełne serce miłości, wypełnione po brzegi zupełnie bezwarunkowo. Uczucie, którego nie można sobie wyobrazić dopóki nie przyjdzie, bo nigdy nie będzie wystarczające, ale patrząc na tych dzięki którym ono się pojawiło mam wrażenie że od czubka głowy po czubki palców u stóp jestem cała tą miłością. Dzięki Nim, już na zawsze.








I teraz świadomość co najmniej dwóch lat nieprzespanych nocy, gdzie czasem jedną noc odczuwa się jak tydzień bez snu, nie doskwiera aż tak bardzo.


czwartek, 25 września 2014

pani zapominalska

Przeglądając komputerowe foldery, natknęłam się na te oto zapomniane przeze mnie zdjęcia. Jestem roztrzepana, ale ciąża doprowadzała mój stan roztrzepania do granic możliwości. Nadrobię więc dziś.

Poznałyśmy się na pewnym Spotkaniu Mam Blogerek, obie posiadające już jedną małą latorośl, obie w ledwo widocznej ciąży. Połączone wspólnymi problemami, wątpliwościami, dolegliwościami, oddalone od siebie kilometrami już w zaawansowanym stanie błogosławionym spotkałyśmy się w pięknej scenerii Mikołowskiego Ogrodu Botanicznego, aby dzielić i wspierać się nawzajem nie tylko wirtualnie.

Dzisiaj obie jako podwójne Matki. 













Aniu, mam nadzieję, że podwójnie rodzinna wyprawa rowerowa przed nami! :*

wtorek, 23 września 2014

Kuba - 1 miesiąc

Kuba i Jego pierwszy miesiąc:

Jakub od kiedy się urodził czyli od 18 sierpnia 2014 roku jest wielkim fanem spożywania pokarmu który serwuje mu matczyny mleczny bar. Bar czynny jest całą dobę w związku z czym Syn co pół  godziny potrafi z okrzykiem (nie koniecznie radości) do niego zaglądać. 
Mleczne zamiłowania widać gołym okiem, gdyż Kuby masa ( mięśniowa oczywiście) wzrosła w przeciągu jednego miesiąca o dwie trzecie wagi urodzeniowej:

3 kg + 2 kg = 5 kg

W objęcia Morfeusza Syn Młodszy lubi się udać, warunek jest jeden: matczyne ramiona oplatają Go a Jego oddech współgra z Jej rytmem serca.

Krążą pogłoski, że Jakub zostanie sławnym wokalistą. Już teraz każdego dnia ćwiczy swój piękny głos. Ćwiczenia wykonuje pomiędzy wizytą w barze mlecznym i drzemką. O ich częstotliwości i długości decyduje On sam, a z obserwacji wynika, że zależy to tylko i wyłącznie od Jego nastroju. 
Lubi wydawać z siebie rożne odgłosy, próbuje naśladować te zwierzece. Do bardziej interesujących i rozpoznanych przez rodzicielkę należą rżenie jak koń oraz pteradoktyli skrzek.

Wniosek jest jeden:  nawet gdybyś chciał cokolwiek zaplanować nie zrobisz tego, bo matka związana z Synem Młodszym nie jest w stanie przewidzieć co kolejny dzień przyniesie. Dlatego jeśli coś byś chciał jej zaproponować, zrób to tego samego dnia. Planowanie z wyprzedzeniem póki co zawieszamy na... kilka miesięcy.

Oto kilka zdjęć Naszej nowej Gwiazdy:







sobota, 20 września 2014

pierwszy miesiąc

Pierwszy miesiąc, jedna, wielka zmiana w naszym życiu. Największe do tej pory wydarzenie życiowe dla Niego. Dla nas druga tak piękna chwila, pierwsze spojrzenie, pierwszy dotyk, poznawanie siebie nawzajem, kolejny najważniejszy  punkt na mapie marzeń.
  
Jak nam jest... Jest bardzo różnie. Każdy dzień przynosi coś nowego, podwójnie nowego. Każdy dzień jest na swój sposób wyjątkowy, nawet wtedy gdy od rana do wieczora wiszą nad głowami ciemniejsze chmury. Czasem myślę, ze to może moja wina, bo jestem zmęczona, cierpliwość wtedy jakby się kurczy, mój kiepski nastrój udziela się wszystkim i to jest główną przyczyną tych gorszych dni. A przecież minuta gniewu zabiera mi sześćdziesiąt sekund szczęścia! Każdego dnia chcę o tym pamiętać.
Miłosz... nie jest mu łatwo, ale jest bardzo dzielny. Stara się, ale każdemu przecież może się przydarzyć gorszy dzień, Jemu także. Brakuje mu rodziców na wyłączność. Brakuje mamy, bo Jej uwaga wciąż jest podzielona na dwa, słuch wytężony i wyczulony na każdy szmer, bo właściwie każda zabawa jest przerywana.
Smutek i złość z tego powodu okazuje na swoje sposoby i chociaż rozumiem dlaczego to wszystko się dzieje, to jednak zdarza się też, że nie rozumiem zupełnie nic. I w tych chwilach właśnie płaczemy oboje, a czasem nawet wszyscy troje.

Nam również brakuje czasu spędzanego tylko z Miłoszem. I gdzieś w głowie pojawiają się wyrzuty sumienia, że za mało jesteśmy dla Niego. Dlatego zastanawiamy się nad zorganizowaniem dla Mi czasu sam na sam z każdym z rodziców. Coś wyjątkowego, co będzie lubił i sprawi, że poczuje się dowartościowany.














spodnie/lamama; t-shirt/ F&F; buty/decathlon

piątek, 19 września 2014

blisko, bliżej, najbliżej...

W ramionach rodziców jest im najlepiej. Od pierwszych dni życia ramiona najbliższych im osób dają im bezpieczeństwo. Bliskość, tak naturalna, piękna, a do tego niezwykle wygodna. 

Dzięki noszeniu i wynalazkom noszenie ułatwiającym mogłam z Miłoszem iść/jechać/wejść wszędzie gdzie tylko zapragnęłam. Autobusy, tramwaje, pociągi nie były nam straszne. Muzea, wystawy, koncerty, górskie wędrówki, długie leśne i po prostu zwykłe spacery czy wyprawy gdzie nas nogi poniosą, dzięki takiemu "związaniu" z synem to wszystko było łatwo dostępne i niesamowicie przyjemne, myślę że nie przesadzę jeśli uznam że i mnie i Jemu dało to wiele radości. Noszenie dało nam wiele niezapomnianych chwil, pomagało w ciężkich chwilach i przede wszystkim dało nam możliwość zbliżenia się do siebie najbliżej jak tylko się da.










Początki noszenia Syna Młodszego już nastąpiły, choć przyznam, że stres "czy na pewno dobrze to robię" towarzyszy tak samo jak za pierwszym razem, bo dawno nie wiązałam takiego maleństwa. Z każdym następnym razem jestem spokojniejsza. Chociaż mam wrażenie, że jednak prezentacja specjalisty w tej dziedzinie niezwykle byłaby pomocna... 

Bliskość którą noszenie zapewnia daje Kubie to czego On teraz bardzo potrzebuje, ale dodaje także mnie pewności siebie, która teraz w tym okresie podupadła ogromnie. Według Bartka przy jednym dziecku to może jest baby blues, ale przy dwójce już baby rock and roll. I tak też własnie raz świeci nade mną słońce raz kropi deszcz ale potrafi też przez cały dzień panować nieprzerwanie ulewa z gradobiciami.
Kolejny rozdział noszenia ogłaszam za rozpoczęty i życzę nam jak najwięcej słonecznych dni! :)

piątek, 5 września 2014

blokersi

Zwykłe blokowisko. To samo na którym ja i mój brat się wychowaliśmy. To samo na którym znaleźliśmy przyjaciół. Takich na zawsze, którzy w sercu zajmują wyjątkowe miejsce,  nie ma ich  teraz obok na wyciągnięcie ręki, ale to nie ma znaczenia, bo gdy się spotykamy jest tak jak dawniej, jakby czas się zatrzymał, a odległość tysięcy kilometrów nie istniała. 

To samo blokowisko. Już jako matka, w tym samym miejscu poznaję nowych ludzi, którzy w serce wkradają się niepostrzeżenie. Mają podobne problemy, dylematy i znajdują się w podobnym punkcie na mapie życia. 

A On, pomimo tego że w pobliżu jest wiele lepszych skwerków do zabawy to chce tylko na ten nasz, bez super bajerów, ale z Jego przyjaciółmi. Rano, ledwo oczy otworzy już buty chce zakładać i wyczekuje kiedy w końcu wyjdziemy do Nich. Do tych najlepszych, których imiona przez sen wykrzykuje, a idąc do sklepu zawsze pomyśli żeby dla Nich też kupić to samo co Jemu. I pomimo niesnasek które czasem się przyplączą, każdego dnia te pierwsze przyjaźnie stają się coraz mocniejsze.

To samo blokowisko, zwykłe jak wszystkie pozostałe, ale dla nas wyjątkowe.