Facebook

czwartek, 11 kwietnia 2013

Pan Sting

Już dawno zaobserwowaliśmy, że syn Nasz tak samo jak my kocha muzykę. Tata grający na gitarze jest najlepszy na smutki. Oglądanie koncertów z muzyką jazzową w roli głównej też jest mile widziane. Dzisiejszego wieczoru Mi także chciał posłuchać muzyki. Tata niestety był w pracy. Więc rola wybierającego spadła na mnie. Musiałam stanąć na wysokości zadania i znaleźć coś co mógłby wybrać Tata. A ponieważ sama zazwyczaj znajduję koncerty muzyki poważnej (z przyzwyczajenia chyba), to sprawa była utrudniona. Ale... na szczęście sam znalazł się koncert Stinga i to na dodatek z orkiestrą symfoniczną, więc i ja i Mi byliśmy usatysfakcjonowani. 25 minut obserwacji, a następnie kiwanie w przód, w tył, na boki, kręcenie głową oraz oklaski i okrzyki radości. Syn mój dał znać, że jest głodny (nadal głównym posiłkiem jest cycuś), włączyłam pauzę... i wtedy okazało się, że Mi będzie spożywał ale tylko wtedy gdy Pan Sting, gitarzyści, orkiestra i wszyscy pozostali również będą w posiłku uczestniczyli. :o)

Brak komentarzy: