Facebook

piątek, 18 września 2015

sen dwudziestolatka

Każdy normalny dorosły człowiek, a już w szczególności taki po dwudziestce stara się korzystać z każdej części dnia, a już na pewno stara się wykorzystywać pory wieczorno - nocne na różne ciekawe czynności, aktywności. Ja tak miałam, do północy funkcjonowałam bez mrugnięcia okiem. 
Gdy pojawiły się dzieci, czyli od ponad trzech lat coś się nagle odmieniło. 

Przeciętny bezdzietny dwudziestokilkulatek nawet choćby chciał nie zasnąłby o godzinie dziewiętnastej. No, way! Sprawa ma się zgoła inaczej gdy ten dwudziestokilkulatek posiada dziecko, wystarczy jedna sztuka. 
Wtedy taki człowiek w godzinach wieczornych ma czas na usypianie dziecięcia. I co się wtedy dzieje? Człowiek leży sobie z tym dzieckiem wygodnie, może poczyta mu książkę, może pośpiewa kołysankę, nakarmi piersią lub butelką, przytuli a w głowie pływa jak mantra myśl "zaśnij Kochanie, zaśnij Kochanie". I czeka, czeka, czeka...
Finał tej historii zazwyczaj jest taki sam we wszystkich przypadkach (przynajmniej mnie znanych, zaobserwowanych, przeżytych). Przeciętny dwudziestokilkulatek posiadający choć jeden dziecięcy egzemplarz budzi się nagle w łóżeczku długość 160cm (chyba że miał szczęście i usypiał na wygodnym łożu małżeńskim) lub na podłodze po bliżej nieokreślonym czasie ( 5, 10, 15, 30 minut, nieraz idzie w godziny), gdyż o tej dziewiętnastej dziesięć zasnął słodko razem ze swym cudownym Szkrabem. 
Po przebudzeniu następuje powolna kalkulacja, co zrobić: położyć się i wyspać przynajmniej do czasu aż dziatwa nie zawoła lub przywędruje w środku nocy czy jednak zaszaleć i obejrzeć film albo poczytać tę książkę na której już centymetrowa warstwa kurzu się uzbierała?

Podsumowując. Posiadanie dzieci może zmęczyć, ale jednocześnie sprzyja wczesnemu zasypianiu.






Brak komentarzy: