Zdjęcia porobiłam w końcu nie tylko własnym dzieciom, rozmawiałam z ludźmi nie tylko o pieluchach, a z Mężem... z Mężem cudownie.
Oczywiście, że tęskniłam i o dzieciach myślałam. Ba! Zdjęcia i filmiki w telefonie przeglądałam.
Ale...
Trzy dni. Tylko trzy dni wystarczyły mi żeby nabrać sił ogromne pokłady i zakochać się w tej dwójce bez pamięci jeszcze bardziej ( w Mężu oczywiście też, ale to sprawy z innej szufladki kobiecej emocjonalności).
Dziękuję wszystkim dzięki którym całe przedsięwzięcie się udało. <3
Matka po wakacjach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz