Facebook

czwartek, 26 marca 2015

6 zasad matki BE

To, że jestem wyjątkowa, jest czymś oczywistym. Każdy jest przecież, więc i ja również jestem. Jak każdy również mam kilka umiejętności w których jestę miszczę oraz kilka złotych zasad. Tym razem będzie o sześciu zasadach Matki BE.

1. Nie prasuję, wolę ładnie rozwiesić pranie, wtedy wygląda PRAWIE jak wyprasowane. Wyjątkiem są sytuacje gdy Mąż poprosi z oczami kota ze Shreka. Wtedy wyciągam z szafy niezbędnik każdej kury domowej, czyli deskę do prasowania.
Tak, jest ona naszym niezbędnikiem, ponieważ używamy ją średnio raz w roku i zajmuje pół jednej z dwóch szaf które posiadamy.

2. Codziennie gotuję gar zupy na dwa dni, z myślą że następnego dnia będę miała mniej roboty.  Wyciągam największym gar jaki posiadam i za każdym razem planuję wszystko przygotować tak aby również wystarczyło na dzień kolejny. Na planowaniu się kończy, nigdy mi nie wychodzi bo zupa nawet pod przykryciem wygotowuje się do 1/3 objętości gara. Mąż gdy wspominam coś o zupie na dwa dni podczas jej przygotowywania, umiera ze śmiechu.

3. Zawsze mówię dziecku prawdę. Gdy nie ma soczku mówię, że go nie ma, gdy nie ma parówek mówię, że ich nie ma. To samo tyczy się na przykład kwestii włosów. Niezaprzeczalnym faktem jest, że obciętych włosów przykleić się z powrotem nie da, więc informuję o tym moje dziecko którego część włosów znajduje się w misce a Ono akurat teraz zapragnęło mieć je znowu na głowie. Niestety zazwyczaj moja prawdomówność kończy się rozpaczą z Jego strony bo "jak nie ma, jak jest!" albo "jak się nie da jak się da!".
Na szczęście Tata zawsze znajdzie prawdziwszą prawdę i np. przyklei dziecku włosy za pomocą szczotki lub powie że zapomniał parówek z auta i po nie biegnie do sklepu. Matka natomiast dostanie manto od najbardziej zainteresowanego a później ewentualnie przeprosiny.

4. Dzieci kąpiemy codziennie, szczególnie w okresie piaskownicowym. Jak (chyba) każdy rodzic, włączam  wodę żeby napełniła brodzik i wychodzę z łazienki zrobić coś pożytecznego, na przykład pobawić się jeszcze z Synem numer jeden, albo utulić Syna numer dwa. Po pewnym czasie przypominam sobie, że przecież włączyłam wodę i lecę czym prędzej ją wyłączyć. Wielokrotnie zdążyłam w ostatniej chwili. Raz nie zdążyłam, bo zupełnie o niej zapomniałam i zagadałam się z koleżanką która do mnie przyszła, zalałam pół mieszkania, dzięki czemu panele w pokoju dziecięcym nam się podniosły. 

5. "Muszę powiesić pranie." Wypowiadane przeze mnie często jak mantra z wyrazem twarzy zombiaka który wyszedł na spacer. Bez względu na to czy jest rano, południe, wieczór czy środek nocy i bez względu na to czy moje siły witalne na to pozwalają czy nie, gdy mam w pralce wyprane pranie i wiem że zmieści się na suszarce lecę je wieszać (czasem zdarza się, że mam wyprane, chcę powiesić ale miejsca na nie nie znajdę, wtedy leży ono w tej pralce aż do wyschnięcia wszystkich ubrań wiszących i zazwyczaj jest prane co najmniej jeszcze jeden raz gdyż jego zapach pozostawia wiele do życzenia). 

6. Kurze wycieram tylko i wyłącznie odkurzaczem. Odkurzacz jest moim bardzo dobrym przyjacielem. Wciąga wszystko o co go poproszę. Wszystkie możliwe kurze z półek, parapetów czy szafek również. Obiecałam moim suchym dłoniom, że nie będę ich męczyć wyciskaniem tej durnej ściery milion razy dziennie. Póki co dotrzymanie obietnicy wychodzi mi koncertowo. 


Wiosna przyszła do nas szybko. Pierwsze lody na dworze zaliczone, a dzięki  nim pierwszy katar który każe zostać kilka dni w domu.










 Mi: spodnie - BY BEE / sweter -  sh / buty Chipie
Dżejk: Bibidres



Brak komentarzy: