Facebook

niedziela, 18 stycznia 2015

równowaga

Macierzyństwo przynosi mi wiele radości i satysfakcji. Jestem szczęśliwa w tym moim życiu, bo to miejsce w którym teraz jestem to właśnie to w którym chciałam być. Otaczają mnie ludzie których kocham i lubię (bo to nie zawsze idzie w parze niestety).
Ale czasem jest mi ciężko, jestem smutna, przygnębiona, brak mi sił i cierpliwości. Posiadanie w domu dzieci dodaje życiu kolorytu, naładowuje energią, ale jednocześnie potrafi nieźle człowieka zmęczyć. 
Bo jak to w życiu bywa, są dni lepsze i gorsze. Czasem ja wstanę lewą nogą, a czasem oni. Czasem dzień zapowiada się doskonale, aż nagle buch! jedno wydarzenie psuje wszystko, rozstraja totalnie i powrotu do idealności już nie ma. Bywa, że dziecko mnie bije, gryzie, szczypie, kopie i mówi że mnie nie lubi, nie kocha i najlepiej żebym sobie poszła. Łzy wtedy napływają do oczu, ręce opadają i zupełnie nie wiem co robić. Bo i tak wszystko co powiem okazuje się złe. 
I wtedy zastanawiam się co znowu zrobiłam nie tak, że miotają nim takie złe emocje, a w głowie rodzą się nie dające spokoju wyrzuty sumienia. 
Są na szczęście dla równowagi przepiękne chwile, które będzie pamiętało się już zawsze, bo o tych gorszych się zapomni. Te spontaniczne, wypływające prosto ze środka przytulenia, całusy i wypowiedziane Kocham Cię. Oczy bacznie obserwujące najmniejsze szczegóły codzienności, buzia zadająca setki pytań i choć nieraz aby odpowiedzieć coś sensownego trzeba się zastanowić, bardzo lubię tą dziecięcą ciekawość. Dzięki niej sama mogę zatrzymać się na chwilę i pomyśleć o tym co dla mnie już takie normalne i odkryć w tym coś nowego, spojrzeć świeżym dziecięcym okiem. I wspólne stopniowo wyciszające nas wszystkich wieczory, spędzone na czytaniu książek i opowiadaniu historii. A gdy zasną obserwowanie ich  jeszcze przez chwilę, żeby naładować się tak po brzegi falami miłości wypływającymi z każdym spokojnym oddechem.

Rodzicielstwo smakuje wielorako, nie tylko słodko lub gorzko. I chociaż nigdy nie byłam chętna do kulinarnych nowości, tak tu wiem że nie mam wyboru. Moim zadaniem jest dawać dobry przykład, bo oni chłoną każdy mój ruch, gest, słowo... i już mogę zaobserwować, że w naśladowaniu są nieomylni.





Brak komentarzy: