Facebook

czwartek, 13 lutego 2014

postępy jedzeniowe cz.2

O postępach jedzeniowych Mi, a właściwie o tym do jakich wniosków doszłam w kwestii jedzenia u małych dzieci  pisałam TU. Teraz wiem, że miałam rację. Że wszystko w swoim czasie przychodzi i dziecko naprawdę jest bardzo mądre i się nie zagłodzi.

Miłosz do końca osiemnastego miesiąca jadł tylko i wyłącznie z piersi. Nic więcej nie było mu potrzebne. Czasem może skubnął troszeczkę jabłka czy chleba, ale to bardzo rzadko i malutko. W między czasie bywały chwile, gdy w ciągu dnia zjadł jeszcze kilka łyżeczek rosołu lub napił się trochę wody, ale to były sytuacje sporadyczne.

Wielokrotnie mówiono mi, że dziecko głodzę, że nie dostarczam mu wystarczającej ilości wartości odżywczych, że w nocy zapewne budzi się tyle razy bo jest wciąż głodny. A tak w ogóle to jestem bardzo leniwa i gotować mi się dla niego nie chce. Takie komentarze od niektórych słyszałam przy każdym spotkaniu.
Było to męczące, przykre i starałam się puszczać je mimo uszu, jednak czasem było mi bardzo ciężko a momentami zaczynałam myśleć, że może mają rację i miałam wyrzuty sumienia, że robię coś nie tak, bo wszystkie dzieci "normalnie" jedzą a Miłosz tylko z piersi...

Ale potem wracałam do domu i  pewność siebie też wracała. Wiedziałam, że robię dobrze, bo moje mleko to NAJLEPSZE co mogę Synkowi dać, a skoro On nie czuje potrzeby jeść innych rzeczy to ja jemu zaufam i będę czekać aż odpowiedni dla niego moment przyjdzie.

Moment nadszedł.
Miłosz od dwóch miesięcy je mnóstwo przeróżnych rzeczy. Sam o nie prosi. Pokazuje co chce wtedy gdy jest głodny i uczestniczy oczywiście także we wszystkich posiłkach razem z nami jedząc to co my.

Wszystko zaczęło się od tego, że zaszłam w ciążę i ilość produkowanego przeze mnie mleka drastycznie się zmniejszyła. Miłosz braki mlekowe zaczął uzupełniać pokarmami stałymi. Sam z siebie, bez żadnych afer, wmuszania czy odciągania uwagi bajkami, samolotami itp. sztuczkami.
To czego w danym momencie potrzebuje sygnalizuje. Są dni kiedy je wszystko pomieszane, są takie kiedy chce tylko mięso, nabiał, chleb albo same owoce. Je tyle ile chce, bo przecież to On, a nie my wie ile jest w stanie zjeść. Niczego nie wmuszamy, jedynie proponujemy i jeżeli ma ochotę to próbuje, jeśli nie to proponujemy innym razem. Zdarza się też tak, że widząc coś nowego co my jemy  sam po prostu chce spróbować.
Pełna akceptacja i zaufanie. Dzięki czemu posiłki dla nas wszystkich są przyjemnością.

Piersią karmię go nadal, ale widzę, że pokarmu jest niewiele. Ciekawe co będzie po porodzie? :) Najbardziej jednak zaskoczyły mnie nocne zmiany... Mi budzi się maksymalnie dwa razy (ja oczywiście z przyzwyczajenia częściej). Mam przeczucie, że po prostu stwierdził: "Nie opłaca mi się skoro i tak się nie najem!" :)

Teraz mam pewność, że moje decyzje były dobre, a moja intuicja mnie nie zawiodła. Warto jej słuchać.

A teraz mała zmiana tematu...
Takie tam nasze dzisiejsze spacerowanie :)









Dzieciaki w rajtuzach :)


PS. tylko Matka może założyć dziecku tak pięknie body na rajty... bosz... :)









Brak komentarzy: