Po kilku tygodniach siedzenia w domu i chorowania, Mi doszedł do siebie i w końcu mogliśmy iść na upragniony spacer. Było pięknie, pogoda nastrajała nas niezwykle pozytywnie... aż czuć było jakby wiosna małymi kroczkami się do nas zbliżała.
Straciliśmy zupełnie rachubę czasu.
Wędrowaliśmy, odkrywaliśmy i nasłuchiwaliśmy dobiegające do nas zewsząd leśne odgłosy.
Nie wiem jak Miłosz, ale ja wreszcie odetchnęłam. W domu czułam się już bardzo przytłoczona i z każdym dniem energii miałam coraz mniej. Myślę, że oboje podładowaliśmy nasze bateryjki i możemy działać :)
A oto fotoreportaż z Naszym Leśnym Duszkiem w roli głównej :)
Mi ma na sobie jedne z moich ulubionych i najlepszych spodenek jakie udało mi się kupić dla Niego na te chłodniejsze jesienno - zimowe dni.
Bardzo nie lubię zakładać mu rajtuz, zwłaszcza gdy temperatura jest dodatnia, wolę żeby miał na sobie wygodne, ciepłe, nieobciskające gacie.
Znalazłam takie u maybe4baby. Trochę jakby bryczesy, nie podwijają się (trzymają się łydki :)), więc nogi Miłoszowi nie marzną, koszulki z nich nie wylatują, dzięki czemu nie ma obawy że plecy dziecię będzie miało na wierzchu i na dodatek po stu praniach (gdyż wszystkie Syna rzeczy po jednym założeniu lądują w pralce) wyglądają jak nowe. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz