Facebook

poniedziałek, 6 czerwca 2016

#rodzinawakcji Miasteczko Twinpigs

Głównie z myślą o Starszaku chcieliśmy pojechać gdzieś gdzie będzie mógł się wyszaleć. Miłosz bardzo lubi wcielać się w różne postacie. Kowboje, piraci, superbohaterowie, policjanci, strażacy czy rożne zwierzęta, nigdy nie wiadomo kim będzie dzisiaj. 
W Miasteczku Twinpigs mieszkają kowboje, ale można spotkać również Indianina. Można swobodnie nosić przy sobie sztuczną broń i z niej strzelać. Prawie każdy czy to dziewczynka czy chłopiec na głowie ma kowbojski kapelusz. 

Podczas pobytu w Twinpigs Miłosz był pełen emocji, szczególnie wiele towarzyszyło mu podczas pokazu "napad na bank" gdzie Szeryf musiał rozprawić się z rabusiami. Ponieważ w tym czasie z młodszymi bawiłam się na placu zabaw wiem tylko z opowieści, że: 

"Najpielw się wystlasyłem bo myślałem ze labusie idą do mnie. Ale dobze ze miałem bloń i pomogłem Selyfowi ich złapać." 

(on naprawdę w to wierzy)

Cały pokaz ponoć był na bieżąco głośno komentowany przez Nasze Dziecko któremu te wszystkie emocje towarzyszyły jeszcze po powrocie do domu.

Mieliśmy również okazję spotkać czarodzieja Iluzjonistę i obejrzeć jego magiczne sztuczki, tańczyć z Indianami, podziwiać pokaz kaskaderski duetu Centurion oraz kowbojskie wyczyny z lasso w roli głównej, wielokrotnie zjechaliśmy rodzinną kolejką górską, a Miłosz również odbył przejażdżkę na kucyku. 

W Twinpigs spędziliśmy cały dzień. Więc jeżeli chodzi o maluszki to Miki spędził czas głównie w moich objęciach, a Kuba jak to Kuba trochę pojęczał, a najszczęśliwszy był na placu zabaw lub spożywając różne pyszności. 
Wróciliśmy opaleni, wyczerpani i szczęśliwi.














Cena biletu do miasteczka na pierwszy rzut oka jest wysoka, ale po wejściu w tej cenie jest korzystanie ze wszystkich możliwych atrakcji. Jest osoba która na bieżąco przez głośniki informuje o zbliżających się pokazach, więc nie sposób na coś się nie wybrać. 
My nie byliśmy wszędzie ze względu na ograniczenia wiekowe dzieci, więc na pewno tam jeszcze wrócimy.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.