Facebook

środa, 20 kwietnia 2016

jak nie ospa to katar

Gdy ospa od nas już poszła, jej miejsce zajął katar. Ale żeby nie jęczeć tu o tym że już 5 tygodni siedzimy w domu to napiszę o przyrządzie który jest naszym niezbędnikiem właśnie w takich sytuacjach.

Przy dziecięcych katarach zawsze problemem jest usuwanie nieszczęsnej wydzieliny z noska. W moim prawie czteroletnim macierzyństwie wypróbowałam chyba wszystkie możliwe przyrządy. Na początku była gruszka, ale nie potrafiłam z niej korzystać tak, aby faktycznie ulżyć dziecku. Następnie zakupiliśmy aspirator frida (taki co to rodzic działa własną siłą wdechu), nie było najgorzej, jednak był pewien minus, ponieważ tylko ja byłam w stanie z niej korzystać, przy każdej większej infekcji Miłosza po dwóch dniach przeziębiona byłam i ja. Po kilku takich przeziębieniach Bartek po prostu poszedł do apteki i kupił aspirator Katarek do odkurzacza, o którym wcześniej coś słyszeliśmy ale jak i wiele osób mieliśmy obawy "czy aby na pewno on nie wyssie dziecku mózgu przez nos?" :)
To była bardzo dobra decyzja. okazało się, że siła z jaką działa aspirator jest naprawdę niewielka i porządnie oczyszcza nos, (sama na sobie wypróbowałam i zdarza się, że przy katarze też z niego korzystam) a ja mogę się cieszyć zdrowiem i w pełni sił zajmować gromadą zakatarzonych dzieci.
Obecnie posiadamy już chyba trzeci aspirator, bo nie wyobrażam sobie jakiejkolwiek choroby bez jego działania.
Miłosz sam potrafi z niego korzystać, Kuba też umie ale na zasadzie ssaka jak u dentysty, natomiast Miki czasem się na niego bardzo wkurza. 







Brak komentarzy: