Dziś trochę o mnie Matce wyrodnej.
Szósty miesiąc ciąży, upały z dwójką małoletnich wciąż coś chcących lub jęczących, na okrągło przy nodze. W tym wszystkim ja Matka. Człowiek impulsywny, z postanowieniami które mają się nijak do rzeczywistości. A rzeczywistość jest taka, że zmienność nastrojów następuje w jednej sekundzie i potrafi zniszczyć miłe chwile za pośrednictwem nagłego wielkiego wybuchu. Wybuch natomiast może nastąpić nawet z powodu z którego nie wystąpiłby nigdy wcześniej, w innych okolicznościach. W związku z czym postanowienia idą w łeb, a wyrzuty sumienia zżerają mnie od środka.
Każda z nas Matek, gdzieś tam w środku ma wizję siebie jako tej Idealnej. I ja też mam wizję i chciałabym ją realizować oczywiście, ale wiadomo jak jest. Wspaniale, że ta wizja jest i świadomość tego jakim by się chciało być jest dobra, jednakże szkoda że realizacja punktów z listy jest tak trudna. Na dodatek w gratisie do pakietu Idealna Matka jest dołożona jeszcze świadomość błędów które się popełnia, a one bolą.
I nie chodzi tutaj o chorobliwe dążenie do doskonałości, ale chociażby krążenie i odczucie że to już, już jest tak blisko na wyciągnięcie ręki. Świadomość że się potrafi. Kilka miesięcy temu, gdy nie radziłam sobie z emocjami Mi po pojawieniu się Kuby miałam podobny kryzys do obecnego, ale wystarczyła głębsza refleksja i nastąpiła ogromna poprawa w naszych relacjach. Wtedy miałam poczucie matczynego spełnienia: łagodności, wyrozumiałości i opanowania. Teraz czuję, że to wszystko wyparowało i nie został nawet najmniejszy jego kawałek.
Potrzebuję oddechu. Urlopu od tej dwudziestoczterogodzinnej pracy, kiedy będę mogła pomyśleć przez chwilę tylko i wyłącznie o sobie. I przemyśleć to co się we mnie dzieje, zatęsknić za pisklętami, wrócić naładowana pozytywną energią.
Gdy patrzę w lustro widzę twarz, skwaszoną, zmęczoną twarz. Ale wiem że ona potrafi tryskać radością i pełnią życia. Chcę to odzyskać. Dla siebie i dla nich. Bo każdy z nas zasługuje na szczęście, a ono jest również uzależnione od wewnętrznego spełniania każdego z osobna, z całej Naszej czwórki, a już wkrótce piątki.
Teraz mam wizję, że odpoczynek pomoże mi realizować mój plan i skwaszony, męczeński stan zniknie z tej twarzy w lustrze.