Facebook

piątek, 10 lutego 2017

szczęśliwa trójka

Trójka dzieci. Trzy różne charaktery, trzy różne osoby na różnym etapie rozwoju. Trzech walczących o swoje muszkieterów. Permanentny bajzel w domu, krzyki, śmiechy, płacz, stos prania, które nigdy się nie skończy. I w tym wszystkim dwójka dorosłych która to wszystko zapoczątkowała. To właśnie my. Szczęśliwi rodzice trójki.

Jak jest z trójką dzieci? Jak "daję radę"? I czy jest mi ciężko? 
Bardzo często słyszę te trzy pytania. Oto odpowiedzi.

Z trójką dzieci jest mi dobrze. Pierwsze pół roku posiadania dwójki było dla mnie bardzo trudnym okresem, od kiedy dowiedziałam się o trzeciej ciąży coś się zmieniło. Moje samopoczucie było dużo lepsze, możliwe że zbiegło się to ze zmianą w zachowaniu Miłosza, a ja w końcu zaakceptowałam Jego "bunt". 
Mamy w domu dużo radości i miłości, bo dzieci generują ich wprost nieskończoną ilość, oczywiście kłótnie i złości to codzienność i my się denerwujemy na nich bo nie słuchają, a oni na nas bo czegoś nie pozwalamy. I tak te emocje będą się przeplatały w naszym domu jeszcze przez wiele, wiele lat. Czasem mamy dość oczywiście, ale paradoksalnie innego życia sobie nie wyobrażamy, oni nadają sens temu co robimy.

"Daję radę". Nie mam wyjścia muszę. A moje doświadczenia są takie, że jest mi łatwiej z trójką niż z dwójką. Wysypiam się dużo bardziej niż przed pojawieniem się Mikołaja. A to chyba jest super mega istotna sprawa! 

Dochodzi jeszcze kwestia przyzwyczajenia, czy właściwie zaakceptowania pewnych kwestii. Rodzic trójki małych dzieci nie przejmuje się już tak bardzo każdym katarkiem, kaszelkiem, wypryskiem na twarzy czy tym, że dziecko się uderzyło. Łatwiej jest się wyluzować i to co się dzieje przyjmować ze spokojem. Mając już pewne doświadczenie nie rwiemy włosów z głowy bo dziecko je mniej niż inne, rzuca się na podłogę, nie chce myć głowy, nie chce się ubrać, założyć pieluchę czy też wyje przy usuwaniu kataru z nosa, a w przypadku gdy zaginęła kostka do gry nie lecimy od razu do szpitala, bo wiemy że ta kostka za dwa dni się odnajdzie pod łóżkiem. Przyjmujemy to wszystko już jako codzienność, oczywiście czasem wkurza nas to nadal niemiłosiernie, ale raczej przeszliśmy z tym do porządku dziennego, bo pewne rzeczy trzeba przeczekać, ale większość starać się przegadywać (i w tym jest ta trudność, bo wymaga to cierpliwości, a jej pokłady kończą się pięć minut po rozpoczęciu dnia).

Czasami jest ciężko, ale to bez względu na ilość potomstwa, wychowywanie dzieci to praca wcale nie łatwa.

             



















Brak komentarzy: