Poza zwiedzaniem wystaw i ogrodów zoologicznych chodziliśmy równiez na plażę. Zazwyczaj na nadmorski spacer wybieraliśmy godziny wieczorne, kiedy to ludzi jest już mniej. Powodem było głównie to, że jedynym dzieckiem chętnym do brodzenia w wodzie był Mi, Kuba jest na etapie strachu i nawet w nosidle bał się do brzegu podejść, w związku z czym głównie bawił się w piasku i uciekał, Mikołaj natomiast uważał piasek za wyborny posiłek. Myślę, że jasne już jest czemu postawiliśmy na chodzenie, oglądanie i różne ciekawostki naukowe, a nie leżenie plackiem na plaży.
Jestem pewna, że do Trójmiasta wrócimy jeszcze nie raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz