Facebook

środa, 13 stycznia 2016

więź

Czasem przychodzi mi do głowy myśl, że fajnie jest mieć jedno dziecko, tylko na nim skupić swoją uwagę, Jemu dać wszystko to co najlepsze, no i z jednym to jakoś łatwiej chociażby się przemieszczać gdziekolwiek, a potem gdy myśli idą dalej przychodzi w końcu kolejna która mówi, że to co najlepsze mogę dać mojemu dziecku to właśnie rodzeństwo. Rodzeństwo z którym ma się tę jedyną w swoim rodzaju więź i można być razem i wspólnie zrobić wiele. Jest ich już trzech, a między nimi niewielka różnica wieku. Za kilka lat nie będzie się już jej czuło. 
Każdy z Nich jest zupełnie inny, każdy wyjątkowy.
Miłosz z Kubą coraz częściej trzymają sztamę, bawią się razem, szaleją na całego ale również płaczą razem po tych swoich małych bitewkach. I chociaż gdy się szarpią krew mnie zalewa i ręce opadają, bo ileż można powtarzać, żeby jakoś się po ludzku dogadali, a po intensywnym dziecięco dniu padam na twarz, to gdy widzę te ich chwile zabawy tylko we dwóch, przytulasy, próby pielęgnowania najmłodszego (przewijanie, podawanie smoczka gdy płacze, kołysanie, głaskanie, opowiadanie różnych historii - tu Miłosz wiedzie prym rzecz jasna), te iskry w oczach gdy planują jakieś szalone szaleństwa, serce mi się raduje ogromnie i jestem spokojna bo choć nie wiem jak im się życie poukłada to wiem, że ta więź braterska i świadomość, że tam gdzieś jest ktoś bliski będzie w nich zawsze.











Brak komentarzy: