Facebook

środa, 14 października 2015

wytrwały szop

Wytrwałość, to wspaniała zaleta. Mnie jej brakuje, chociaż bardzo bym się starała i tak w końcu odpuszczam i chodzi tu o rzeczy przeróżne. 
Ale taki Dżejk ma jej bardzo wiele. Dzięki niej ostro trenuje chodzenie. Nie poddaje się. Upada kolejny raz i kolejny raz wstaje. Wypada mu z ręki, pochyla się i setny raz podnosi żeby złączyć te dwa klocki. Upatrzył sobie książkę o kocie. Przegląda ją milion razy w ciągu dnia i wyszukuje kota na każdej stronie. Kolejny raz wyleje na siebie szklankę wody, ale próbuje dalej, bo a nuż się uda. W końcu trening czyni mistrza!
Obserwowanie procesu nauki nowych umiejętności u moich dzieci to wspaniały dar. U Kuby każdego dnia widać postępy. 


Mi oczywiście również zaskakuje na każdym kroku. Od września jest przedszkolakiem. Nie wierzyłam, nie sądziłam że da radę. Myliłam się. Jest mu tam dobrze, a umiejętności i wiedza którą z przedszkola przynosi jest niewiarygodna. 
Byłam ogromnie przeciwna instytucji przedszkolnej, a moje nastawienie do niej było bardzo sceptyczne. I tutaj znowu muszę przyznać, że się myliłam. Ale sądzę, że jest to kwestia ogromnej wagi jaką przywiązywaliśmy do tego gdzie Miłosza zapiszemy. Bo długich rozważeniach zdecydowaliśmy się na przedszkole Montessori. Był to strzał w dziesiątkę. 

A poniżej ćwiczenia wytrwałego szopa.









Brak komentarzy: