Facebook

niedziela, 12 lipca 2015

numer 3

Trzeci raz przeżywam czas stanu błogosławionego bardzo dobrze. Poprzednie dwa były do siebie bardzo podobne, prawie niczym się nie różniły, numer trzeci jest inny pod kilkoma względami, ale też nie są one jakieś spektakularne, poza tym, że w lustrze spotykam inną twarz.
Jest mi dobrze, ale czasem łzy płyną bez powodu. Złość spada na mnie jak grom, nagle, zupełnie bez uprzedzenia. Więc wkurzam się, krzyczę, a potem zjadają mnie od środka wyrzuty sumienia.
Od kilku dni fasolka daje o sobie znać, więc wyczekuję każdego choćby najmniej wyczuwalnego ruchu i z każdym czuję ogromną falę szczęścia. Takie małe znaki a dają tak wiele. 
Dwudziesty tydzień rozpocząć czas. Niewiarygodne!

Mi jest żywo rosnącym brzuchem zainteresowany, a Jego stosunek do nowego rodzeństwa zmienia się jak w kalejdoskopie, czasem jest zachwycony, a czasem rozczarowany i zniechęcony. Kuba jak to Kuba słodkość rozbrajająca, ale przewiduję sporą dozę zazdrości po pojawieniu się rodzeństwa. 

Słońce raz jest raz go nie ma. Gdy rozpieszcza nas bardziej uciekamy z blokowiska na tę spokojną, miłą i dającą w cieniu wytchnienie wieś. 
Bose stopy, piegi na twarzy, słodkie lenistwo. Lato.













Brak komentarzy: