"Nie lubię Cię!"; "Idź sobie!" słyszę ostatnio z ust pierworodnego niezwykle często. O ile wypowiedziane pierwszych kilka razy nie robiły na mnie większego wrażenia, tak teraz już z każdym następnym sprawiają mi ogromną przykrość i po prostu bolą.
Czasem wypowiedziane w złości, czasem w odpowiedzi na moje miłosne wyznanie, a czasem nie wiem czemu (bo powodu na pierwszy rzut oka nie widać), tak po prostu może żeby pozbyć się jakiś negatywnych emocji. Głównie rzucane w moim kierunku, również gdy jest z nami osoba trzecia (nie licząc Kuby rzecz jasna). Na przykład gdy zabawa z Tatą/Babcią/Ciocią trwa, a ja pojawię się gdzieś obok.
Być może to taki etap jakiś i po prostu przejdzie. Takie, nielubienie matki.
Czy mam prawo do smutku? Jego słowa są wypowiedziane w jakimś celu. Ale czy w takim razie celem jest sprawienie przykrości czy pozbycie się napięcia które gdzieś w tym ciałku siedzi?
Staram się nie brać tego do siebie, jednak to nie jest wcale takie proste.
Choć moje serce czasem płacze, nie pozostaje mi nic innego jak w odpowiedzi przekazać "Kocham Cię" i być obok nadal.
Macierzyństwo nie jest cukierkowe i słodkopierdzące. W każdym razie moje takie nie jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz