Facebook

wtorek, 17 lutego 2015

Śniadanie

Powszechnie wiadomo, że śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Wiadomo również, że jedzenie najlepiej smakuje gdy się je konsumuje w dobrym towarzystwie. Dlatego zawsze staramy się jeść wszyscy razem przy stole.
Wielokrotnie wspominałam już,  że w Naszym domu Mistrzem kuchni jest Bartek. A Mistrzem jest do tego stopnia, że przygotowuje wszystkie posiłki ( mnie się zdarza sporadycznie zrobić jakiś obiad na specjalne życzenie i zawsze gotuję Kubusiowe papki). Ja po Master Chefie sprzątam (mam takie hobby). 
Jak to w rodzinie bywa zdarzają się dni kiedy na śniadanie każdy ma ochotę zjeść coś innego. Ale to nic, najważniejsze żeby wszyscy byli zdecydowani na to co chcą.  Jednakże często bywa tak:

Bartek dla nas przygotowuje jajecznicę, a ponieważ Mi gardzi jajkami więc pyta go:
B: Miłoszku co chciałbyś zjeść na śniadanie?
Mi: Pałówkę.
B: Nie ma parówek, to może zjesz tosta z serem?
Mi: Nooo dobla.
Bartek przygotowuje tosta i kładzie go Miłoszowi na talerzu (koniecznie w kolorze grin). Obok stoi schłodzona herbata w kubku z rurką. 
Mi: Eeeeee, Nie! Ja chcę dużego tosta. 
(tost został zrobiony ze zwykłego chleba)
Hmm... dobrze - mówi Bartek i szuka tego tostowego, czy gdzieś jeszcze jakieś dwa kawałki się ukryły. Jest! Jajecznica stygnie, ale robi dziecku tosta. A ja w tym czasie walczę z Jakubem który siedząc na moich kolanach atakuje mój talerz.
Mi dostaje swojego dużego tosta. Sprawdza, gorący, patrzy na Nasze talerze a tam bułki z szynką, serem i pomidorem z cebulą. Jedyne co mu odpowiada to ser, berze więc z talerza Ojcowską bułkę i zrzuca z niej to co niepotrzebne. My znając Go wiemy, że kończy się to zazwyczaj wyjedzeniem sera żółtego z góry i oddaniem obślinionej bułki właścicielowi, więc Bartek wstaje od stołu i przynosi mu sam ser (a jajecznica stygnie).  Na co Mi reaguje radością gdyż sam może wybrać sobie plasterek z woreczka. Wyciąga i stwierdza, że jednak woli ten ojcowski na bułce. Bierze, gryzie raz i oddaje. Nie odpowiada mu pomidorowy posmak który na serze pozostał. Trzeba czymś popić, ale na pewno nie herbatą, więc stwierdza, że chce się napić wody. Bartek przynosi z szafki szklankę i nalewa wody ( a jajecznica stygnie). Mi jednym haustem wypija pół szklanki. Oznajmiam Pierworodnemu, że Jego tost przestygł i może go już zjeść. Mi przykłada go do ust po czym oddaje go i mówi - Skóla, Oblryź. Obgryzam więc skórę, która jest spieczonym serem i oddaję dziecku. Mi zjada połówkę tosta, patrzy na nas kończących spożywanie (przez niektórych zimnej jajecznicy) i mówi - Jestem najedzony i napity - schodzi z krzesła i idzie do pokoju obok, żeby z całej mocy swojego głosu wykrzyczeć - Maaaaaaaaaaamooooooo! (lub Taaaaaaaaaaaaatooooooo!) chodź, Pobawimy się!

Śniadanie to dla Bartka najbardziej wymagający do przygotowania posiłek w ciągu dnia. 
Mężu Kochany dziękuję za Twą wyrozumiałość, do mojej kulinarnej niechęci.








Brak komentarzy: