Kuba się obudził. Przytulam go i delikatnie kołyszę się rytmicznie, bo wiem że lubi tak zasypiać. Nasze policzki są jakby połączone ze sobą i przy każdym oddechu czuję ten piękny niemowlęcy zapach. Patrzę na tę połowę koła która za oknem ozdabia granatowe niebo i czuję to wyjątkowe coś. Łzy pojawiają się w oczach i spokój ogarnia całe ciało.
To szczęście.
Podobno nie da się go dotknąć. Ale właśnie w takich momentach mam wrażenie, że jednak jest to możliwe. Szczęście się rozprzestrzenia. Napełnia całą mnie, przepływa na zasypiającego z leciutkim uśmiechem przytulonego Kubę i po chwili wypełnia całą przestrzeń wokoło, a ja to jedno moje szczęście trzymam w ramionach mocno we mnie wtulone. Tuż obok, zmaterializowane w swoich łóżkach śpią jeszcze moje dwa egzemplarze szczęścia.
Kocham księżyc...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz