Facebook

piątek, 1 sierpnia 2014

siła lwicy

Czuję w sobie siłę. Inną niż do tej pory. Mam wrażenie, że jest to zwiększona moc siły Matki lwicy, która musi chronić swoje dzieci. Podwyższony stan gotowości do działania. Nie spuszczanie dziecka z oczu i świadomość, że nawet z tym wielkim brzuchem w razie potrzeby pobiegnę na pomoc z prędkością godną sprintera. Mam poczucie ogromnej mocy, która wypełnia mnie od koniuszków palców u stóp po czubek głowy. Zapewne jest to spowodowane zbliżającym się wielkimi krokami rozwiązaniem. Hormony w ciele buzują, ale przy tym wszystkim odczuwam spokój. Już nie ma tego mętliku w głowie. Czuję, że dam sobie radę ze wszystkim. Że właśnie ta siła lwicy będzie ze mną jeszcze długo i pomoże samej poradzić sobie ze wszystkim. Bo tak samo jak wtedy, dwa lata temu, po pojawieniu się Miłosza, nie chcę tabunów ludzi do pomocy, dobrych rad i wyręczania mnie w czymkolwiek. Od początku chcę uczyć się tego co nam los przyniesie w naszym małym rodzinnym kameralnym już wtedy czteroosobowym kręgu. 
Tak działam, wtedy wiem że będę spokojna i wiem że spokoju we mnie nic nie będzie zaburzało. A siła po prostu będzie. 










I nie, nie chodzi tu o zamknięcie się samej z dziećmi w domu i nie pokazywanie się światu przez pół roku. Ale o to, że jestem w stanie pełnej gotowości do działania, którego i tak będę musiała się nauczyć, więc wolę zrobić to dobrze od pierwszych dni, by właśnie później wiedzieć jakie są Nasze wspólne możliwości i na co faktycznie pozwolić sobie będziemy mogli w najbliższym czasie.

Brak komentarzy: