Pierwsze dni razem, wszyscy próbujemy odnaleźć się w nowej sytuacji. Można powiedzieć, że jest spokojnie (czasami tylko jakaś afera się przyplącze, ale rzadko) i dobrze. Mi przejęty ogromnie, pięknie radzi sobie z nową rolą, kocha Kubusia i całusami oraz przytulasami stara się to okazywać, nam natomiast drżą w obawie serca przed braterskim zgnieceniem. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrze. Po tygodniu rozłąki, ciężkim dla nas obojga chce być blisko mnie, a ja blisko niego, więc bardzo dużo się przytulamy.
Z całej czwórki Kuba wydaje się być najbardziej wyluzowany i skupia się tylko na trzech swoich potrzebach z czego jedną jest przespanie większości dnia.
Ja natomiast jak to kobieta z burzą hormonów popłakuję sobie od czasu do czasu, sentymentalna jestem niesłychanie i bardzo łatwo można wyprowadzić mnie z równowagi (ale na pewno jest milion razy lepiej niż za pierwszym razem).
Ten wyjątkowy piękny ale na pewno też ciężki czas przed nami. Czego sobie życzę...? przede wszystkim więcej luzu i wewnętrznego spokoju, jeżeli to będzie, wszystkim nam będzie łatwiej.
Kocyk Kuby, uszyty przez nasze ukochane Boginie <3
Mi artysta w fazie największego malarskiego skupienia.
Takich dwóch nowych kolegów mamy w domu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz