Przeziębienie nas złapało i znowu w domu uziemiło.
I te kilka prawdziwie zimowych, śnieżnych, mroźnych dni wygrzewamy się w Naszych czterech ścianach.
Syn zaprzestał (przynajmniej chwilowo) umilanie Nam dni w związku z czym ubieranie, zmiana pieluchy czy przygotowanie do kąpieli jest prawdziwą przyjemnością :)
Czas mija nam bardzo szybko i miło na zabawach oraz wspomnieniach z cudnego spotkania podczas którego księżniczka A. wyznała Nam miłość, a "dzidzia" M. permanentnie obdarzał Nas uśmiechami.
Ciocia "Ada", perfekcyjna Pani domu, której organizacja i opanowanie wszystkiego co wokoło wprawiały mnie w zakłopotanie, bo ja przy jednym dziecku nie umiem tak jak Ona przy dwójce... a do tego dbała o Nas wspaniale i była cudownie wyrozumiała gdy zachowanie Mi było dalekie od idealnego. <3
Miłosz codziennie wspomina, opowiada po swojemu i wciąż przeżywa spotkanie :)
Dziękujemy! :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz