Facebook

piątek, 7 czerwca 2013

bicie

Mi jak chyba większość dzieci uwielbia uderzać w różne przedmioty: miski, kanapy, krzesła, stoły, w podłogę, w swoje nogi, w nasze nogi no i ostatnio także w twarz (głównie moją). No tak... bo przecież skoro można to dlaczego nie we wszystko?

I co Matka Be ma teraz zrobić? I czy uda się jej wytłumaczyć o co chodzi z tym, że bić ludzi nie można?

Początkowo mówiłam, tłumaczyłam za każdym razem "Nunu bo mamusię boli". Jaka była reakcja Syna? Szeroki uśmiech i najczęściej "CHLAST!". 
 Doszło nawet do tego, że po kilku takich uderzeniach w końcu na niego krzyknęłam, a potem miałam ogromne wyrzuty sumienia, bo on przecież nie rozumie, a krzyczenie to żaden sposób, tak nie wytłumaczę...


Postanowiłam więc, że po każdym uderzeniu odstawię go na podłogę mówiąc "Nunu. Boli mnie jak bijesz." i siadam sobie na chwilkę. Mi w momencie zaczyna płakać, łzy płyną mu ciurkiem po policzkach, przychodzi do mnie i wyciąga ręce. Płacz trwa kilkanaście sekund, potem jest sprawdzenie czy Matka zareaguje. Matka nie reaguje, nie patrzy więc znowu kilka sekund płaczu i nagle milczenie i wtedy Matka przytula i kolejny raz tłumaczy, że po buzi robimy delikatnie "cacy cacy".
Jak jesteśmy sami we dwoje tak to wygląda, gdy już jesteśmy w towarzystwie to Syn po odłożeniu na podłogę włącza syrenę i rozgląda się po wszystkich szukając "frajera", z którym złapie kontakt wzrokowy i wtedy jak gdyby nigdy nic zaczyna swoje uśmiechy i wygibasy.

Jak Mi tak płacze, a ja nic nie robię żeby go pocieszyć, to czasem myślę sobie że jestem okropna, ale z drugiej strony nie mam innego pomysłu. Może to tylko chwilowa faza, z której wyrośnie, ale muszę przecież jakoś zareagować, prawda? Tylko cały czas się zastanawiam czy nie reaguję za ostro...  



Brak komentarzy: